sobota, 16 listopada 2013

Miło mi i dobrze

Piszę obserwacje swoich przedszkolnych dzieci. Udoskonalam sposób zapisu pracy własnej, rozwoju emocjonalnego i społecznego itp. Rozwijam się. Moja praca różni się diametralnie od tego, co robiłam w tamtym roku - czuję postęp, stawiam wiecej pytań, mniej zaśmiecam umysł niepotrzebnymi rzeczami. Do ideału mi daleko, ale spokój, który czuję, kierunek, który obrałam dają mi wielką satysfakcję.

Znów gra u mnie KLARA - koncert w Radiowej Trójce
Poza tym chłopcy sa na ognisku ze skautami - Tymek zachwycony całym dniem z nimi. Paweł dostał imię "pomocny niedźwiedź" :) ciekawe z jakim wróci Tymoteusz.
Po tygodniu wspólnego chorowania, mój syn pierwszy raz w życiu odrobił zwyczajnie lekcje. Tzn. siadł i zrobił, bez zbędnych upomnień, przedłużania w nieskończoność, robienia samolocików, katapulty z linijki itp. po prostu siadł z zrobił. Szczęśliwa jestem.

Tak rozwojowo o dzieciach dla pamięci - to moment kiedy Tymciu stracił 10 mleczaka, ma ok 10 kurzajek - grrr, świetnie czyta i co najważniejsze czyta dla mnie. To ten czas kiedy po 8 latach czytania dziecku do snu i nie tylko, ono bierze książkę i czyta mi do snu i usypiam :) Czyta Marysi i czyta sobie, gdy lektura dla Marii go nie interesuje. Zdarzyło się też, że czytał dla mnie i gdy ja po ok 30 minutach się przebudziłam, poprosiłam by skończył już i zgasił światło - widziałam jak gasi. Rano okazało się, że tego wieczora skończył czytać książkę, ale jak, skoro ja kilka stron przed końcem widziałam jak gasi światło?....ja zasnęłam, a on zapalił i doczytał. Uśmiecham się do siebie, bo to niezwykłe i cudowne mieć tak bystrego i mądrego chłopca.
Zresztą upajam się nim - jest niezwykle podobny do mnie (ale ja nie mam tej inteligencji i muzykalności co on, to ma po tacie) ale wrażliwość, sposób zachowania, upartość, trudność w niektórych sprawach i wygląd buzi i inne... są po mnie. Niesamowite uczucie być mamą chłopca ośmioletniego. Pękam z dumy i miłości.
Ważne, jeszcze, że się przytula, dużo je (w przeciwieństwie do zeszłego roku), radzi sobie lepiej emocjonalnie w klasie, sam się myje, wiąże swoje buty na zimę,  chodzi z psem na spacer (coraz częściej), zalewa mi czarną herbatę, a sobie kawę inkę, robi dla nas jajecznicę z cebulą, potrafi zrobić i usmażyć naleśniki, rano zapala silnik, aby samochód się nagrzał i dalej udaje surykatkę i gdacze jak kura. Piszę o tym, bo za jakiś czas to minie i zapomnę, że to miało miejsce, że było dorastaniem lub, że się skończyło. Fantastycznie bawi się z Marią i uczy się rozwiązywać konflikty, umie po sobie sprzątać, sam się pakuje do szkoły, sam pilnuje co ma zabrać, nawet już mi nie mówi, że np. musi przynieść nową część podręcznika tylko bierze i sam podpisuje. Po prostu rośnie!
Nie wiem czy już pisałam? Może nie, więc: jest ministrantem od wakacji, w tym roku przystąpi do I Komunii Świętej.

O Marii będzie innym razem :)

środa, 13 listopada 2013

Pomoc do dodawania.

Postanowiłam dokumentować trochę pomoce, które robię do sali. Często tak jest, że przeglądam www.pinterest.com i znajduję coś co mi się podoba. Niestety nie zawsze zapisuję, więc nie mogę podać linka, więc czasem pomoce są zaczerpnięte od kogoś, czasem są wariacją kilku rzeczy, które widziałam i robię coś pod swoje dzieci w grupie, a czasem są zupełnie czymś nowym.


Pomoc zawiera 12 pająków, 2 kostki do gry, komplet pieczątek, kartkę zalaminowaną z dwoma pajęczynami i kartkę ksero z zapisem dodawania.
Dziecko rzuca kostką. Kładzie odpowiednią ilość pająków na pierwszej pajęczynie. Czynność powtarza z drugą kostką i pająki kładzie na drugiej pajęczynie. Następnie zapisuje (pieczątkami) działanie.